W zeszłym tygodniu niższa izba parlamentu Niemiec zagłosowała za wprowadzeniem zmian w prawie autorskim. Istota zmian polega na tym, że przez rok od momentu stworzenia treści tylko właściciel (czyli autor) ma prawo publikować ją w Internecie, pozostali muszą za to płacić. Wyszukiwarki, w szczególności Google, są wyjątkiem pod warunkiem, że wykorzystują w swoich wynikach kilka słów, czyli bardzo krótkie fragmenty tekstu autorskiego. Po upływie roku od momentu stworzenia treści mogą ją publikować wszyscy i za darmo.
Normy prawa autorskiego są dość surowe w całej Europie, jednak czy nowa ustawa nie narusza praw niemieckojęzycznych użytkowników Internetu i webmasterów, których strony są umieszczone na niemieckich IP? Większość specjalistów uważa, że główne spory będą toczyć się między dużymi serwisami informacyjnymi a tymi, którzy przepisują treści, na przykład tzw. stronami agregatorami. Mało prawdopodobne, aby nowe niemieckie przepisy wpłynęły na ukraiński rynek usług internetowych, a dokładnie na liczbę chętnych do zakupu zagranicznego hostingu, w tym wynajmu VPS w Niemczech.
W prasie pojawiło się wiele artykułów z różnymi opiniami na temat zwycięzców i przegranych w wyniku decyzji Bundestagu. Z jednej strony korporacja Google jest na wygranej, ponieważ nie będzie musiała płacić autorowi honorarium za wykorzystanie snippetów (której długości nowa ustawa nie reguluje). Wydawcy twierdzą jednak, że to oni zwyciężyli, ponieważ teraz będą mogli decydować, jak wyszukiwarki wykorzystują ich treści. Najbardziej problematycznym punktem wydaje się niejasność dotycząca „krótkich fragmentów tekstowych”. Co to jest — pięć słów, dziesięć, czy pierwszy akapit? W najbliższym czasie z pewnością będziemy obserwować rozwój sytuacji z wolnością Internetu w UE.



